
Samorobne maseczki, pomadki i peelingi to tylko część produktów, które możemy zrobić same. Najczęściej z produktów znajdujących się w naszych domach. I o ile niektóre z nich są naprawdę pomysłowe oraz efektywne - część powinnyśmy omijać naprawdę szerokim łukiem. Dzisiaj opiszę kilka przykładów mogących wyrządzić niemałą krzywdę. Także zanim napełnisz swoją miseczkę mieszanką różnych specyfików i nałożysz "kosmetyk" na ciało lub włosy, przeczytaj czego lepiej nie robić ;)

1. Maseczka przygotowana z... kleju.
Też lubię peel-offy. Serio, mam frajdę nie tylko z samego efektu gładkiej cery, ale też z procesu ściągania maseczki. Im łatwiej odrywa się od skóry, tym lepiej. Pewnie widziałaś nie raz jak youtuberki nakładają na twarz czarną maseczkę zawierającą węgiel aktywny, by pozbyć się zaskórników. Pokazują później z dumą resztki kosmetyku z różnymi paskudztwami czającymi się tuż pod skórą. No i fajnie. Profesjonalne maseczki potrafią dokładnie oczyścić buzię. Jeśli jednak chcesz wykonać ją sama w domu, to błagam - nie używaj kleju! Nie dość, że może powodować podrażnienia i alergię, to skutecznie zapcha pory. Ani to zdrowe, ani mądre, ani efektywne.
Na oczyszczanie porów szczerze polecam nałożenie na twarz miodu. Wystarczy go delikatnie wklepać, zostawić na 3 minuty i zjeść.
Żartuję, miód oczywiście zmywamy :)

2. Rozjaśnianie cery cytryną.
Niestety - nie jest to dobry pomysł. Cytryna jest świetnym składnikiem wielu potraw, ale używanie jej jako kosmetyku może skończyć się źle. Przykłady?
Fotouczulenie, czyli wysypka po wystawieniu na słońce twarzy pokrytej wcześniej sokiem z cytryny.
Niekofortowe podrażenienia. Jeżeli nie znamy dokładnej wartości pH naszej skóry, nie wiemy też jak długo możemy pozostawić cytrynę na twarzy. Jej kwaśny odczyn może spowodować uszkodzenia.
Mało? Pamiętaj, że cytryna wcale nie zawiera dużo witaminy C. Więc jeśli "liczysz" na jej zbawienny wpływ czas, zmienić ten wzór matematyczny.

3. Piegi prosto z salonu tatuażu.
Brzmi dziwnie? Piegi stały się bardzo modne. Zazdrościmy kobietom tych naturalnych, uroczych pocałunków słońca i bardzo chcemy mieć takie same. Pół biedy, jeśli kropeczki namalujemy delikatnie brązową kredką do oczu. Na imprezę ten sposób jest jak znalazł. Co jednak może się wydarzyć, jeśli zdecydujemy się na inwazyjny zabieg wytatuowania sobie piegów?
Nie dość, że po pewnym czasie wyblakną i będą nieładne, to mogą znacząco utrudnić rozpoznanie ewentualnej choroby. Wyobraź sobie, że na Twojej cerze pojawia się groźne przebarwienie. Nie zauważysz go pośród sztucznych piegów. Nie pójdziesz do dermatologa. Nie dowiesz się, że jesteś chora. Nie będziesz się leczyć. A stąd już krótka droga do złego zakończenia tej zabawy.
Jasne, tatuowanie piegów to ekstremum i niewiele osób się na to decyduje. Jeśli jednak przemknęła Ci przez głowę ta myśl - pozwól jej swobodnie ulecieć i zamknij szczelnie drzwi, żeby nie wróciła.
PRZEŚLIJ KOMENTARZ